02.05.2020
W sobotę rano, w związku z tym, że byliśmy w okolicach
Wielkiej Sowy, postanowiliśmy, po prawie dwóch
miesiącach siedzenia w domu,wyjść w góry.

Wyszliśmy standardowo z przełęczy Walimskiej niebieskim
szlakiem, który potem łączył się z żółtym. Pogoda
była słoneczna, a niebo bez żadnej chmurki na niebie.
Warunki sprzyjały górskiej wędrówce. Gdy przyjechaliśmy
na "parking", nie było miejsca by zaparkować auto, ludzi było
niesamowicie, a zarazem zadziwiająco dużo.

Wychodzili całymi rodzinami, z psem na spacer, lub żeby pojeździć
górskimi szlakami rowerowymi. Mogłabym rzec, że niemal dało się
zapomnieć o panującej na świecie epidemii. Atmosfera
była nieziemska, znowu szliśmy szlakiem, po górskich ścieżkach.
Brakowało mi tego.

Na szczycie, było jeszcze więcej ludzi niż na dole. Z powodu odcięcia od
drugiego człowieka, przez tak długi okres czasu, na szczycie, każdy zagadywał
każdego na przeróżne tematy. Nikt nie miał na sobie maseczki, oprócz
kilku wyjątków. Oczywiście, jak każdy wie, ma to swoje plusy i minusy.

Świetnie spędziliśmy ten dzień, a co najważniejsze w przyjemnej, rodzinnej atmosferze.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz